Mieszkanie z duszą retro w tle

by - października 21, 2021

 Drugie życie przedmiotów    

             Tym razem przychodzę do Was z nieco innym wpisem. Chcę opowiedzieć Wam o naszym wnętrzu, które ewoluowało w ostatnim roku. Od około 10 lat wstecz zaczęłam interesować się okresem PRL i pochodzącymi z tego okresu meblami. Tak odkryłam swoją nową  pasję, hobby - renowację mebli.
 
retro vintage

 Pierwszą miłością były oczywiście krzesła Fameg tzw. patyczaki projektu Mariana Grabińskiego. Choć te krzesła są nadal w produkcji, moje pochodzą z lat 70 ubiegłego wieku. Krzesło A-5910 z drewna bukowego to doskonałe połączenie minimalizmu, oryginalnego designu i stylu retro, stanowi odpowiednią bazę na budowanie atmosfery, klimatu, ale także na prostotę wnętrza. Zanim zaproszę mebel do mieszkania przechodzi metamorfozę w mojej pracowni. Krzesła otrzymały nowe kolory, z pomocą przyszły mi farby kredowe od Annie Sloan, więcej o tych farbach poczytacie tutaj Annie Sloan farby kredowe.
 
krzesła do jadalni
            Nasz stół który pochodzi z Malezji wykonany z drewna egzotycznego, idealnie wkomponował się wielkością do salonu. On też dostał drugie życie, po usunięciu kurzu i zdjęciu warstwy lakieru naniosłam lakierobejcę. Staram się aby meble ze sobą współgrały. 
 
stół drewniany

            Największą moją chlubą, jest kultowa i ponadczasowa komoda Violetta z Zielonogórskich Fabryk Mebli. Jest to klasyczny sideboard tak zwany jamnik z czasów PRL, lat 70. Komoda pokryta lakierem na wysoki połysk, co niestety kosztowało mnie wiele godzin pracy. Całe szczęście, że to było lato i pracowałam u rodziców na działce pod gołym niebem :) Do sunięcia starych powłok lakieru, koniecznie potrzebna była mi opalarka. Nie obyło się bez drobnych oparzeń na rękach.
Do wykończenia użyłam również lakierobejcy, zamówiłam nowe drewniane uchwyty, na które czekałam prawie trzy tygodnie (rozstaw uchwytów obecnie niestandardowy). Efekt końcowy zadowolił nie tylko mnie. 
 
komoda PRL

 

Gdzie ich szukam?

            Lubię odwiedzać takie miejsca jak pchli targi. W moim mieście w każdą pierwszą sobotę miesiąca na Rynku miasta Skierniewice, spotykamy się ze sprzedającymi z kilku województw. Zainteresowanych osób, nigdy nie brakuje. Nigdy nie wracam z pustymi rękoma. Krzesła patyczaki, mam ich kilka na stanie, a pochodzą z ogłoszeń lokalnych, spod śmietnika oraz ze zbiórek odpadów wielkogabarytowych :) Osoby, które na bieżąco mnie obserwują w sm, być może pamiętają historię owej komody. A mianowicie Przyjaciel rodziny posiadał w swoim domku letniskowym cały komplet mebli Violetta. Gdy ją ujrzałam, od razu miałam już na nią pomysł. Meble z lat 70-tych były dla znajomego już bezwartościowe, gdyż planował zmianę wystroju na nowoczesny. A meble czekał smutny los, ścięcie ;)
 
Z pomocą dodatków wiklinowych, poduszek ozdobnych, kwiatów wiem, że stworzyłam przytulne miejsce. 

Dajcie znać, czy taki wpis był dla Was interesujący :)

Może Ci się spodobać

0 komentarze